Miliony plików sprawdź sam

Yamaha TZR 50

środa, 7 kwietnia 2010

Nowy model TZR 50 nie jest pierwszym motorowerem Yamahy, który promowany jest przez pryzmat wyścigowych modeli. Jest jednak pierwszym motorowerem, który uważany jest za pełnoprawnego członka rodziny YZF-R.

Nowy model Yamahy TZR50 uważany jest za pełnoprawnego członka rodziny YZF-R , także swym kształtem do złudzenia przypomina swych dużych braci R-1 oraz R-6. Zestaw lamp przednich przypomina braci, tyle że schowano tam także kierunkowskazy, co ograniczy na pewno koszty napraw po ewentualnych wywrotkach (jakby nie patrzeć na tym sprzęcie niejeden będzie stawiał swe pierwsze kroki i zapewne kiedyś przejdzie na duże bolidy Yamahy.) Nawet zestaw zegarów przypomina te montowane w YZF-R1 i YZF-R6. Na ciekłokrystalicznym wyświetlaczu można przeczytać oprócz prędkości max i przebiegu, także przebieg dzienny oraz temperaturę cieczy chłodzącej. Wysokie osoby będą czuć się dobrze za sterami. Model w wersji zdławionej nie zaskakuje osiągami, jego 6-cio biegowa skrzynia pozwala rozpędzić się do 45 km/h jednak po odblokowaniu tak jak podczas jazd testowych bez problemu dochodzi do 100-tki i zrywnie reaguje na dodanie gazu. Tylna opona ma szerokość aż 130mm. Idealny dla początkujących, którzy chcą sprzęt wyglądający na duży i budzący respekt.


"Aby w pełni poznać zalety motoroweru, którego konotacje rodzinne sięgają wysoko, bo aż topowej R-serii Yamahy, prezentacja musiała odbyć się nie gdzie indziej, tylko właśnie na prawdziwym torze wyścigowym. Jednak biorąc pod uwagę nieco niższe prędkości dostępne dla "pięćdziesiątki", zgodziłem się z opinią organizatora, że najbardziej adekwatnym obiektem do przetestowania takiego bolidu będzie tor kartingowy. Szczerze mówiąc, jeszcze podczas jazdy na miejsce testu zastanawiałem się, czy rzeczywiście warto było wlec z Polski kombinezon, i do końca nie byłem pewien, jak do testu tego motoroweru podejdą inni koledzy z branży. Zwłaszcza że na konferencji prasowej dzień wcześniej kilkakrotnie przypominano nam, że to nie wyścig, tylko test, a na folderach reklamowych kierowcy jeżdżący TZR-ką odziani byli oprócz kurtki motocyklowej jedynie w dżinsy i obuwie sportowe bardziej nadające się do uprawiania lekkiej atletyki niż do wzięcia udziału w wyścigach GP. Moje niepokoje rozwiały się zaraz po przyjeździe na tor pod Marsylią, gdy dziennikarze z innych europejskich czasopism motocyklowych zaczęli z nieśmiałością wyciągać ze swego bagażu jednoczęściowe kombinezony i wszelkiej maści "żółwie" na kręgosłup. Chyba też mieli przeczucie, że zaraz zacznie się prawdziwa ostra jazda!

Na rozbiegu przed wjazdem na tor ustawiono w dwóch rzędach kilkanaście TZR-ek. Do wyboru, do koloru, pod warunkiem że będzie to kolor niebieski lub czerwony. Po zajęciu miejsca za sterami Yamahy do każdego z "zawodników" jeszcze raz podchodzi mechanik i przypomina: "Uwaga na zimne opony". Dwa okrążenia rozgrzewające i nasz pilot zjeżdża do depo. Odwijam gaz do końca..."

Chomikuj - Znajdź to czego nie znajdziesz nigdzie


0 komentarze: